Kontrola podstawą zaufania
Nie należy ulegać złudnemu przekonaniu, że kupując kota z rodowodem od legalnie działającej hodowli na pewno uchronimy się przed problemami. Nawet w uznanych i działających od lat hodowlach zdarzają się choroby, infekcje i jedynie od hodowcy oraz jego zasad etycznych zależy, czy będzie potrafił oprzeć się pokusie przerzucenia części problemów na nowego właściciela kociaka.
Po znalezieniu wymarzonego kotka trudno jest odwyknąć od myśli, że niedługo z nami zamieszka, ale czasem lepiej jest podejść do kupna kota jak do zakupu używanego samochodu – jakkolwiek bezdusznie może to zabrzmieć.
Odbiór kociaka
Na wstępie postarajmy się odwiedzić hodowcę w jego domu, co wiąże się też z taką korzyścią, że będziemy mogli zobaczyć naszego kociaka w jego naturalnym środowisku i poznać jego zachowanie. Również kociak będzie mógł się z nami zaznajomić, choć nie ma to większego znaczenia, bo tak młody kotek nie jest raczej w stanie nas zapamiętać.
Jeżeli hodowca nie pozwala odwiedzić się w domu, warto zrezygnować z zakupu kociaka w tej hodowli.
Jeżeli hodowca odmawia zaproszenia nas do siebie, powinno to stanowić pierwszy sygnał ostrzegawczy, zaś propozycja przekazania kota na „neutralnym gruncie”, zamiast przywiezienia go do nas, powinna już brzmieć jak donośny dzwonek alarmowy. Zazwyczaj taki hodowca nie chce, aby ktokolwiek zobaczył, w jakich warunkach trzymane są u niego koty – a zdarzają się hodowle przetrzymujące koty w klatkach lub wolierach – przez prawie cały rok.
Jedynym usprawiedliwieniem dla odmowy wizyty domowej są małe kocięta w okresie kwarantanny poszczepiennej. Kwarantanna trwa około dwóch tygodni, potem wizyta powinna być już możliwa. Natomiast jeżeli w hodowli bezustannie są nowe kocięta wymagające kwarantanny… no cóż. To fabryczka kotów, nie hodowla.
Jeżeli razem z kotem hodowca wręcza lekarstwa, oznacza to najczęściej poważne kłopoty. Zdrowy kot nie potrzebuje żadnych lekarstw ani witamin.
Jeżeli razem z kociakiem hodowca wręcza nam lekarstwa, miejmy się na baczności – zwłaszcza, gdy nie wiemy, jakie jest przeznaczenie leku. Zdarzają się przypadki przekazywania nowym właścicielom kotów z niezaleczoną do końca grzybicą, chorobami dziąseł i zębów, a nawet z pchłami. Nie dajmy sobie też wmówić, że lek jest jedynie preparatem witaminowym – zdrowy i prawidłowo karmiony kot nie potrzebuje dodatkowych dawek witamin. Zawsze warto spytać o zdanie weterynarza, bo nie każdy preparat leczniczy podawany kotu oznacza poważny problem.
Kontrola stanu zdrowia
Znaleźliśmy jednak hodowcę, który nie ma nic przeciwko temu, abyśmy złożyli mu wizytę. Będąc na miejscu, przyjrzyjmy się zachowaniu wszystkich kotów, nie tylko kociąt. Zwróćmy uwagę, czy nie wyglądają na zaniedbane i czy w domu nie unosi się natarczywy zapach kociego moczu. Warto też zwrócić uwagę, czy koty podchodzą do nas z ufnością – ale pamiętajmy, że nie wszystkie muszą to robić i nie powinno nas to niepokoić. Niektóre koty podchodzą z rezerwą do nieznanych sobie osób, więc na tej podstawie nie można wyrabiać sobie zdania o warunkach, w jakich przebywają. Nie jest też prawdopodobne, by hodowca pozwolił na to, byśmy dojrzeli klatki lub inne oznaki opresywnego traktowania zwierząt, dlatego więc same koty swoim wyglądem powinny dawać świadectwo warunków swojego życia.
Laikowi nie jest łatwo stwierdzić, czy kot jest całkowicie zdrowy. Kocie choroby miewają najprzeróżniejsze objawy. Jedna z bardziej dokuczliwych kocich dolegliwości – grzybica – występuje w tak wielu postaciach, że nie mamy szans wykluczyć jej na podstawie pobieżnych oględzin kota. Grzybica bez trudu przenosi się z kotów na ludzi, a pozbycie się jej to długa i kosztowna droga przez mękę.
Można pokusić się o obejrzenie kociętom oczu i uszu, gdzie najłatwiej jest dojrzeć niepokojące oznaki, ale należy to traktować jako wstępną i niefachową ocenę zdrowia kociąt nie dającą żadnej gwarancji wykluczenia chorób. Uszy kota powinny być we wnętrzu czyste, co najwyżej z nielicznymi śladami woskowiny, zaś w kącikach oczu nie powinna gromadzić się ropa – ale dopuszczalne są tzw. śpiochy czyli zaschnięte resztki wydzieliny.
Najlepszym rozwiązaniem jest zaniesienie kociaka do weterynarza. W umowie kupna kota, którą spisujemy z hodowcą, musi znaleźć się punkt pozwalający nam na przeprowadzenie własnej kontroli weterynaryjnej w ciągu trzech dni od zakupu kota – z możliwością unieważnienia umowy, gdy kontrola wykaże chorobę kota. Tylko nieuczciwy hodowca nie daje kupującemu takiej możliwości.
Odpowiedzialna hodowla
Należy podkreślić z całą mocą, że pojawienie się choroby nie skreśla hodowli i nie powinno być dla hodowcy powodem do wstydu. Grzybica pojawiała się i pojawia w wielu hodowlach, można ją przynieść nawet z wystawy kotów. Zmora hodowców – FIP – potrafi przytrafić się wszędzie, bo bardzo wiele kotów jest nosicielami koronawirusa wywołującego tę chorobę. Koty są podatne na najrozmaitsze infekcje.
Ważne jest, jak hodowca postępuje, gdy odkryje u siebie problem. Odpowiedzialny hodowca zaprzestaje wówczas rozmnażania kotów do czasu, gdy upora się z problemem; nie będzie też krzyżował kotów będących nosicielami chorób charakterystycznych dla swojej rasy.
Ostatnia modyfikacja: 2010-01-17
Pingback: Dobre hodowle kotów norweskich
ja bardo chce miec kotka rasy rosyjski niebieski ;}
masz racje ja kuplam owcz .niem niby dobra hodowla ale sie okazalo ze jest cienszko chory naszczenscie wyzdrowial
Witam
Jestem szczęśliwym posiadaczem kotki rosyjskiej niebieskiej. Ma 6 miesięcy, ma na imie Safira i wniosła do naszego domu wiele radości:))) Pochodzi ona z hodowli Kocia Pasja w Łodzi. Polecam wszystkim tą hodowle. Pani Magda dba o koty w profesjonalny sposób. Wie chyba wszystko o nich i zawsze jest gotowa wspomoc poradą niedoświadczonego miłośnika kotów.
mój kot ma 50lat
Bardzo mądry portal i strona…….
Przydatne i ważne informacje.
Warto poczytać.
Pozdrawiam hodowca
Bardzo lubię tę stronę.
Jestem hodowcą kotów rasy maine coon i często wchodzę na stroneę oraz czytam terminy wystaw oraz inne ciekawe artykuły.
Nigdy dotąd nie miałam kota. Nie znam zasad rządzących się w tym przedsięwzięciu i dlatego prosiłabym was o komentarz. Kupiłam niedawno kotkę rasy maine coon (z rodowodem). Hodowca nie chciał wpuścić mnie do domu w czasie zakupu. Już po wręczeniu pieniędzy dowiedziałam się, że gdybym chciała wystawiać kota lub mieć młode kotki hodowcy należą się dodatkowe pieniądze: podwójna wartość kota. Miała to zawierać umowa, której do tej pory nie otrzymałam . Kota mam już od 1,5 miesiąca. Czy to jest właściwe? czy mogę się z tym zapisem nie zgodzić? do czego potrzebna jest mi umowa? czy bez zgody hodowcy mogę mieć małe kotki z rodowodem?
Hodowcy zwykle zastrzegają w umowie zakaz rozmnażania kota – kot hodowlany jest zwyczajowo droższy. Natomiast pierwsze słyszę o dodatkowych opłatach za wystawianie kota, proszę się dopytać. W końcu wszelki splendor za ewentualne nagrody spływa na hodowcę i w gruncie rzeczy to on powinien Pani dopłacać za chęć jeżdżenia na wystawy (jeżeli to kot „na kolanka”).
Aby kocięta miały rodowody, musi Pani posiadać rodowód swojego kota. Sądzę, że nie otrzymała go Pani do tej pory, jeżeli hodowca nie dał do podpisania umowy.
@jjjjkrol
O przeznaczeniu kota decyduje:
a) Umowa (w dowolnej formie)
b) Wpis w rodowodzie – (rubyka „uwagi”).
Prawdą jest, że kot może być kupiony/sprzedany na róznych warunkach, które precyzuje umowa.
a) pozahodowlany – więc z rodowodem, do kastracji, bez prawa wystawiania
b) wystawowy – j.w. z prawem do wystawiania
c) hodowlany lub wystawowo- hodowlany – brak jakichkolwiek ograniczeń.
Cena dla każdego wariantu może się znacząco róznić. („kolankowy” RUS może się trafić i za ok. 1000PLN, a hodowlany znacząco przekroczyć 5 tys.)
Zachęcam do kontaktu z klubem hodowców w celu ew. wyjaśnienia stanu faktycznego na podstawie posiadanych dokumentów. (np. http://www.pzf.pl)
ja trafilam na nie odpowiedzialna chodowle. mam same problemy. kot ma wezly chlonne powiekszone,miala biegunke,a dodatkowo wszyscy w domu maja grzybice dozwierzeca. a chodowca nie chce sie przyznac ze sprzedala mi chorego kota i nic nie moge zrobic.a i ma kotek prawdopodobnie ma calciowiroze i nie moge tego wyleczyc. baba nie chce mi oddac pieniedzy i nie odbiera telefonu.zero kontaktu z nia. sprawdzajcie uzebienie czy nie ma kamienia,czy dziasla sa blade i wezly normalne. jak nie ma umowy kupno sprzedaz to zrezygnujcie z takiej chodowli. ja niestety nie zrobilam tego .
Mam pytanie, czy to że hodowca nie pokazuje na stronie internetowej miotu, z którego mam kupić kotka, może mieć jakieś ukryte powody? Ogłasza poprzedni miot,a tego najmłodszego nie. Nie ma o nim w ogóle żadnej wzmianki. Czy mam sie czegos obawiać, ze z kotkiem (rasowym) bedzie cos nie w porządku?
Może istnieje bardziej prozaiczny powód, np. hodowca nie ma jeszcze zdjęć najmłodszych kociaków lub nie zdążył ich przygotować do wrzucenia na stronę. W końcu kupując kotka powinna Pani odwiedzić hodowcę w domu, a wówczas niewiele się ukryje.
Czy kupując kota z hodowli mogę dostać fakturę,potrzebuję przedstawić w Fundacji.Kot ma być zakupiony dla dziecka niepełnosprawnego?
Hodowle będące płatnikami podatku VAT są raczej niespotykane, ale aby zakup kota mógł być zaliczony do kosztów działalności, wystarczy rachunek wystawiony przez hodowcę. Może jedynie pojawić się problem z nakłonieniem hodowcy do wystawienia rachunku (hodowcy często nie orientują się w kwestiach podatkowych, niektórzy nawet nie zgłaszają hodowli w urzędzie skarbowym). Trzeba się o rachunek upomnieć od razu i nie płacić, dopóki nie znajdzie się on na stole :-)
Kupiłam norwega z grzybicą. Leczyłam kota i całą rodzinę a zwlaszcza ze względów zdrowotnych mojego długiego leczenia . Już po tygodniu od odebrania kota wyladowalismy u weterynarza z brudnymi uszami- jak się okazało ggrzybicą.w trakcie oczekiwania na wyniki prosilam hodowce by powiedziala co moze miec kot, gdyz po ciezkiej chorobie mialam slaby uklad odpornosciowy i cala bylam wysypana „czymś”. Hodowca stwierdziła, że nie odpowiada za nic, co mogłam u niej złapać, gdyż przyszłam na własną odpowiedzialność. Gdy okazało się że to grzybica odzwierzeca poprosiłam hodowce o zwrot kosztów leczenia kota (pal licho koszty mojego leczenia), gdyż ewidentnie dostałam kota chorego. Niestety hodowca odmawia. Co z tym zrobić?
Dzień dobry. Pozostaje Pani droga cywilna (pozew) i takie rozwiązanie polecam. Nie przyszła Pani do hodowcy w celach towarzyskich, ale w interesach i hodowca jak najbardziej ponosi odpowiedzialność za spowodowane problemy. Oczywiście bez prawnika się nie obejdzie, ale w dzisiejszych czasach pomoc prawna nie jest już tak droga, jak kiedyś.
Oprócz drogi prawnej, może Pani również skontaktować się z klubem do którego hodowca należy i tam złożyć skargę. Może też Pani opisać przypadek na forum kotów norweskich leśnych http://forum.nfo.pl/